Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 czerwca 2012

Zawiedzione nadzieje, niespełnione marzenia...

I pełne podsumowanie występu Polski na Euro. Występu, po którym najpierw - po ogłoszeniu że w ogóle to euro zorganizujemy, spodziewano się dużo mniej. Potem, po losowaniu grup, spodziewano się dużo więcej. Potem, po meczu z Grecją, spodziewano się dużo mniej. Potem, po meczu z Rosją, spodziewano się dużo więcej. No cóż, łaska kibica na pstrym koniu jeździ, a ja nadal będę się odnosić do tego, jakie oczekiwania naprawdę mieć mogliśmy, i czy należy czuć się zawiedzionym czy nie.

Bo chociaż wszyscy zawiedzeni są, ja uważam, że mimo wszystko to jest złe podejście. Że mimo wszystko nie powinniśmy mieć pretensji. Tak, to prawda, nie wyszliśmy z grupy, ale popatrzmy racjonalnie - z grupy wychodzą tylko 2 zespoły, ktoś odpaść musiał. A grupa nie była taka, jak na przykład grupa C, gdzie od początku wszyscy wiedzieli, jacy są faworyci, a jacy outsiderzy. Nasza grupa była wyrównana i od początku wiedzieliśmy, że każdy może zająć zarówno pierwsze, jak i ostatnie miejsce i nie będzie to miało wielkiego oddania na różnice w poziomie, które są naprawdę niewielkie. Powtarzam jeszcze raz - każdy mógł tu zająć zarówno pierwsze, jak i ostatnie miejsce. Trafiło na nas, ale nie wyróżniliśmy się niczym wielce negatywnym, jak choćby 4 lata temu. Pamięta ktoś ten występ? Ja mam taką dziwną cechę, ze czasami są zdania, które zapadają mi w pamięć na bardzo długo, i tak oto pamiętam doskonale jedno zdanie o występie Polski na Euro 2008, które wyczytałam w pewnej gazecie. Brzmiało ono tak: "Jedyną bramkę dla Polski na tym turnieju strzelił Brazylijczyk i to ze spalonego". To chyba wystarczająco oddaję beznadzieję tamtego występu. Tym razem nie było aż tak źle. Zaliczyliśmy 2 remisy i porażkę, zdobyliśmy 2 punkty, strzeliliśmy 2 gole, z których ten Kuby może pretendować do top najładniejszych goli mistrzostw, a Tytoń świetnie pokazał się przed światem, przez co przynajmniej potwierdziła się marka polskich bramkarzy. Ba, pierwszy raz od dawna ominął nas tak bardzo osławiony już mecz o honor! Tym razem do samego końca wszystko zależało od nas i tylko i wyłącznie od nas. Może trochę to naszych przerosło, nie wiem. Ale jest juz dużo lepiej niz było

Może nadal nie jest to coś, co można uznać za nie wiadomo jaki sukces, ale tendencja jest wzrostowa, poza tym nie było co oczekiwać na więcej. A za granicą na pewno nie uznają naszego wyniku za kompromitację. Walczyliśmy dzielnie, zagraliśmy dobrą połowę z Grecją, świetny mecz z Rosją i walecznie, lecz za słabo z Czechami. Tak, odpadliśmy. Tak samo jak 7 innych drużyn, połowa z tego turnieju. Nie zaprezentowaliśmy się wcale jak ekipa która jest wzięta z innego świata, zagrała na mistrzostwach tylko z powodu bycia gospodarzem, a jak przyszło co do czego dostała wpier*ol od wszystkich ekip w grupie i z podkulonym ogonem wróciła do domu. Nie, zagraliśmy jak - no właśnie - drużyna w sam raz na Mistrzostwa Europy, zasługująca na najlepszą szesnastkę, ale za słaba na najlepsza ósemkę. Czyli właśnie jak to, kim jesteśmy.

A może nawet i lepiej. W końcu według rankingu, byliśmy najsłabszą drużyną na całym Euro. Tak, wiem że rankingi nie graja, ale nawet na papierze też nie mieliśmy poza trio z Borussi i Szczęsnym, żadnych wielce klasowych graczy. A do tego potęgą w piłce od dawna już nie jesteśmy - był to nasz drugi występ na Euro w historii (a wspominając poprzedni, większość pewnie nawet wolałaby, żeby to był pierwszy :D). Naprawdę nikt za granicą chyba poważnie nie wierzył, że jesteśmy w stanie jakoś namieszać na tym turnieju. No, może tylko bycie gospodarzem przemawiało za nami, ale mit, że gospodarze muszą wychodzić z grupy, jest nieaktualny od jakichś 12 lat, więc nie przesadzajmy, naprawdę nie było co liczyć na jakiś niesamowity sukces. Zagraliśmy akurat na miarę naszych możliwości, 2 remisy i niewielka porażka. To wcale nie jest taki tragiczny wynik.

Tyle że jak mieliśmy nie liczyć na co najmniej medal, jak media przed Euro tak nadmuchały balonik, że mogłoby się wydawać, że jesteśmy lepsi niż Hiszpania i Niemcy razem wzięci? Tak, drodzy dziennikarze, drogie portale, gazety, telewizje i wszystko inne co chciało się dorobić na Euro - to w dużej części wasza wina. Bo czy nie dziwnym jest, że kiedy przed meczem z Grecją wszyscy się zachwycali naszym teamem i twierdzili, że spokojnie możemy wygrać - Polska zawodzi, gdy przed meczem z Rosją wszyscy zaczęli kulić ogony i modlić się o najmniejszy wymiar kary - wychodzimy ponad oczekiwania, gdy przed meczem z Czechami wszyscy już liczą bramki, jakie strzeli Lewandowski - nagle przegrywamy? A prawda jest taka, że żaden z tych meczów ani nie był szczególnie słaby, ani szczególnie dobry - zagraliśmy akurat na tyle, na ile w perspektywie całego Euro było nas stać. Oczywiście, że zarówno mecze z Grecją i Rosją można było wygrać, a z Czechami spokojnie zremisować, jakbyśmy byli bardziej skuteczni - no ale właśnie. Skuteczni nie jesteśmy i na to też trzeba było wziąć poprawkę, nawet nasz narodowy klejnot Lewandowski jest znany z tego, że czasami potrafi zmarnować świetną okazję, dlatego oceniając nasze umiejętności z perspektywy czasu - dwa remisy i skromna porażka to właśnie to, na co było nas stać. A że media jeszcze przed meczem z Czechami zaczęły rozważać ćwierćfinał z Niemcami? To teraz jest zawód, że tego ćwierćfinału nie ma, bo wszyscy za bardzo uwierzyli, że jesteśmy potęgą, która - nie ma co się oszukiwać - nie jesteśmy...

No ale tez nie przesadzajmy w drugą stronę. Bo my oczywiście znowu zachowujemy się, jakbyśmy właśnie pokazali, że jedynym przeciwnikiem godnym nas były Andora i San Marino, a przecież nawet na tych mistrzostwach były drużyny, która zagrały gorzej! Co prawda o Irlandii miałam nie wyrażać się ani jednym złym słowem przez olbrzymi szacun dla ich kibiców, którzy tak mi zaimponowali, że aż oznaczę Irlandię dodatkowo w tym wpisie, niech w chmurce tagów wygląda na ważniejsza niż inne ekipy które odpadły tak szybko :D. Ale no właśnie, popatrzmy na grę Irlandii, która może i miała trudniejszą grupę od nas, ale nie zmienia to faktu, że porażka 3:1 w pierwszym meczu, porażka 4:0 w drugim meczu i mecz o honor z Włochami, który najpewniej też przegrają, czyni z nich czysto piłkarsko najsłabszą drużynę mistrzostw. A mimo to kibice są z niej dumni. Nie możemy też tak zrobić? Nie możemy też spróbować być jak irlandzcy kibice, wierni pop porażce? Naprawdę musimy tak polaczkowato zjeżdżać naszych chłopaków w necie i wyzywać ich od patałachów? Proszę, powstrzymajmy się od tego, pokażmy klasę przed Europą, spróbujmy zostać tak samo niezapomniani jak Irlandczycy.. A wszyscy ludzie, którzy wywiesili na czas Euro flagi - zostawcie je aż do finału i jeden dzień dłużej. Pokażmy, że jesteśmy dumni z bycia Polakami niezależnie od tego, jak gra nasza reprezentacja. Tak jak Irlandczycy.

Ale nawet nie jest Irlandia jedyną drużyną, do jakiej możemy się porównywać! Popatrzcie na taką Szwecję! Mają Zlatana, gwiazdę nieporównywalnie większą od naszego tria z BVB i Szczęsnego razem wziętych, przez eliminacje przebrnęli świetnie, stając się najlepsza ekipą, jaka wyszła z drugiego miejsca i zwalniając się z grania baraży, wszyscy liczyli na wyjście z grupy. Tymczasem i ich spotkał nasz jakże znany dotychczas cykl mecz otwarcia-mecz o wszystko-mecz o honor, i zawiedzeni jadą do domu. Po nich na pewno spodziewano się więcej. Popatrzcie na Rosję, wielką Rosję, której tak się baliście! Która w przedeurowym sparingu rozbiła Włochów, a na otwarcie zabawiła się z Czechami, o której mówiło się, że pierwsze miejsce w grupie ma w garści!. Nie wiem, czy przez ten polsko-czeski szał zauważyliście, ale ona też nie wyszła z grupy! Mimo zwycięstwa 4:1 w pierwszym meczu! czy oni nie powinni czuć się dużo bardziej zawiedzeni? Popatrzcie na Holandię! Wicemistrzowie świata, na Euro jechali po medal, i to najlepiej złoty - tylko szczęśliwym rozstrzygnięciom w innych grupach zawdzięczają to, że nie grają dziś o honor, prawdopodobnie także nie wyjdą z grupy. Mając w składzie - powtarzam jeszcze raz - króla strzelców Premier League, króla strzelców Bundesligi, zawodnika zeszłorocznego zwycięzcy LM, zawodnika zwycięzcy LM sprzed dwóch lat, zawodnika tegorocznego finalisty LM i wicemistrza Niemiec, zawodnika tegorocznego mistrza Anglii, zawodnika tegorocznego mistrza Włoch... można by wymieniać w nieskończoność. i taka naszpikowana gwiazdami ekipa póki co ma gorszy dorobek punktowy niż Polska. Ale i tak zdaniem naszych polskich narzekadeł nikt tak nie zawiódł na tych mistrzostwach jak biało-czerwoni. No jak mnie wkurza ta polska mentalność!

Tak więc kończąc swój wywód, do ogłoszenia kilak ważnych rzeczy: Nie nakręcajmy się zbytnio na przyszłość, ale też nie róbmy z tego nie wiadomo jakiej tragedii. Euro organizacyjnie wypadło świetnie, piłkarsko - przeciętnie, ale nie ma żadnej porażki i kompromitacji. Teraz tylko czekać na eliminacje MŚ 2014 i spróbować tam pokazać się z lepszej strony (przypominam rywali: Anglia, Czarnogóra, Ukraina, Mołdawia, San Marino), i liczyć na kontynuacje tendencji wzrostowej. Nawet jeśli na ewentualnych mistrzostwach miałoby to oznaczać 3 punkty i również brak wyjscia z grupy. Uzdrawianie polskiej piłki musi trwać powoli, teraz przyjdzie nowy trener (mówi się o Skorży - Jula, pozdro, pewnie skaczesz z radości :P), do tego, jeśli Grzesiu Lato dotrzyma obietnicy i odejdzie, może zmieni się także zarząd PZPNu, coraz więcej klubów otwiera się na szkolenie młodzieży... Nie od razu Rzym zbudowano, ale jeśli to podąży dalej tą drogą, to moje dzieci o  wyjście z grupy nie będą musiały się martwić :D. Ato i tak jest dobrze, bo jesteśmy coraz bliżej, teraz tylko utrzymać tendencję i naprawde będzie dobrze :).

3 komentarze:

  1. Ah, ależ oczywiście, że skaczę z radości :D. A tak poza tym nie rozumiem ludzi, którzy oczekiwali wielkiego sukcesu po naszej reprezentacji. Tak jak mówiłaś, albo raczej napisałaś, wpadek nie było a mecz z Rosją to był taki trochę mecz marzenie, bo nie spodziewałam się remisu, pamiętając o meczu Rosja - Czechy. No ale zto futbol, tu wszystko jest możliwe :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, ale wiesz to wszystko moim zdaniem wina mediów które niepotrzebnie tak nadmuchały balonik, jeszcze przed meczem we Wrocławiu już zaczęli się zastanawiać nad składem na ćwierćfinał z Niemcami, więc nic dziwnego że teraz wszyscy nie wiadomo jak zawiedzeni. A, i nie jest takie pewne na razie czy Smuda odejdzie, więc módl się żeby został bo przecieki na temat Skorży były dość solidnie ugruntowane :D

      Usuń