Szukaj na tym blogu

niedziela, 2 września 2012

Liga z podziałem na grupy

O losowaniu grup Ligi Mistrzów najpierw miałam napisać tuż po tym, jak się odbyły. Tyle, że nie wiadomo czemu wydawało mi się, że losowanie ma się odbyć w piątek, a nie w czwartek (wszelkie losowania par eliminacyjnych zawsze były w piątki), w związku z tym kiedy przerażona odkryłam, że losowanie już się odbyło, natychmiast musiałam się zająć znacznie ważniejszą rzeczą, jaką był mecz Legii o życie i Ligę Europy, i jednocześnie cała masa do napisania na ten temat. Wpis o losowaniu został więc przełożony na następny dzień, kiedy nagle pojawił się Superpuchar Europy, który gdyby się skończył po ludzku, jak wszyscy się spodziewali, to nie byłoby problemu, ale że się skończył na opak i wbrew logice, to musiałam natychmiast o tym trochę pozanudzać. Dzisiaj też nie za bardzo mi się chciało na początku pisać, ale wiem, że jak zacznie się szkoła, to nie będzie czasu na jeden wpis każdego dnia, więc tym bardziej na wracanie do tak starych wydarzeń. Toteż dzisiaj będzie o tych nieszczęsnych grupach. Trochę do powiedzenia o nich jest, więc może polecimy po kolei:
  • Grupa A: FC Porto, Dynamo Kijów, Paris Saint-Germain, Dinamo Zagrzeb. O tej grupie mogę powiedzieć tyle, że jest zdecydowanie za łatwa jak dla chcącego robić nie wiadomo jakie kariery PSG. W ogóle jest jakoś tak słabo obsadzona. Nie mam pojęcia, jakim cudem Porto mimo nie wyjścia rok temu z grupy nadal jest losowane z pierwszego koszyka. To znaczy mam - dziwna zasada UEFY przyznająca tyle samo punktów do rankingu za każdy mecz niezależnie od tego, czy grasz w LM czy w LE. A Porto wygrało niedawno LE właśnie, no i punktów się nachapało. To znaczy, przyznaję, ta zasada jest głupia wobec Porto, kiedy Legia tak zdobywała punkty, była fajna :D. Nie zmienia to jednak faktu, że było nie było jest trochę niesprawiedliwa, takie Atletico pewnie też byłoby wysoko losowane, jakby się dostało. A ja liczyłam, że PSG skończy jak Man City rok temu... Chociaż, patrząc na jego dotychczasowe popisy w lidze... może i skończy :) Mój typ: wychodzą jednak Porto i PSG.
  • Grupa B: Arsenal, Schalke, Olympiakos, Montpellier.  Arsenal po raz kolejny spotyka się z Olympiakosem, a nowy nabytek "Kanonierów", Olivier Giroud, wróci na spotkanie ze swoim byłym klubem, Montpellier. (Swoją drogą - to kolejna taka sytuacja po tym, jak rok temu Juan Mata przeniósł się z Valencii do Chelsea po to, by na inaugurację LM zmierzyć się ponownie z hiszpańską ekipą). Dużo mniej ciekawie zapowiadają się mecze tej grupy - mistrz Francji w tym sezonie radzi sobie dużo słabiej, niż w poprzednim, kiedy wbrew wszystkim spodziewaniom sięgnął po raz pierwszy w swej historii po triumf w lidze, i raczej już tamtej formy nie odnajdzie, więc jedynym spotkaniem, które zapowiada się naprawdę ciekawie, to mecz Arsenalu z Schalke, i to te dwie ekipy moim zdaniem z grupy wyjdą.
  • Grupa C: Milan, Zenit St. Petersburg, Anderlecht, Málaga. Zwycięstwo Milanu w tej grupie jest kwestią oczywistą, natomiast otwarta jest sprawa drugiego miejsca. Z powodu mojej wewnętrznej niechęci do Rosjan zawsze nie doceniam Zenitu i wydaje mi się, że jest dużo słabszy niż jest naprawdę. W rzeczywistości gra tam pół kadry Rosji, no ale z drugiej strony, kadrę Rosji mieliśmy okazję oglądać na Euro, więc może nadzieje mojego półhiszpańskiego serca, że to Malaga obok wicemistrzów Włoch będzie klubem w fazie pucharowej, się spełnią?
  • Grupa D: Real Madryt, Manchester City, Ajax, Borussia Dortmund. Oooj, tu się będzie działo. Grupa śmierci, Group D(eath), grupa mistrzowska czy jak by tego tam nie zwać, w każdym razie jedyna grupa w całej LM, w której mamy faktycznie - zgodnie z nazwą - czterech krajowych mistrzów, z których, jak wszyscy wiemy, wyjść może tylko dwóch. To trochę rujnuje moje podejście do tej fazy grupowej, w której przede wszystkim interesowało mnie to, czy City i BVB w tym sezonie, po nabraniu doświadczenia grania w LM, poradzą sobie na miarę swoich możliwości, czy znowu zawalą mecze, które normalnie spokojnie by wygrały, i odpadną przedwcześnie. Tymczasem teraz nie sprawdzimy tego zbyt dobrze, bo choćby grały jak na swoim najwyższym ligowym poziomie, i tak walczą o zaledwie jedno miejsce. Tak, tak, ja się więcej nie nabiorę na żadne nadzieje związane z losowaniem, bo znając życie Real i tak pierwsze miejsce ma zarezerwowane, a nawet jeśli nie pierwsze, to i tak nie wyobrażam sobie, żeby z grupy nie wyszedł. To znaczy owszem, wyobrażam sobie i to dość często, ale bardziej dla rozrywki niż w ramach jakichkolwiek przepowiedni :D. Chociaż w sumie, wydawało mi się, że Man Utd wyjdzie z grupy z palcem w nosie, wydawało mi się, że kto jak kto, ale Holandia w grupie śmierci na Euro powinna sobie i tak poradzić, a skoro City rozwalało United, a Borussia - Bayern, to w sumie z Realem też mogą powalczyć... W tym wszystkim tylko Ajaxu mi szkoda, taki dobry klub, a jedyne co mu zostało, to rola Danii z grupy B na Euro... Jeśli o typowanie chodzi, chciałabym Borussię i City, ale wydaje mi się, że jednak Real ze swoim doświadczeniem zostawi miejsce tylko dla mistrzów Anglii.
  • Grupa E: Chelsea, Szachtar Donieck, Juventus, Nordsjalland.  Przede wszystkim: Nordsjalland? Seriously? Stawiam, że 90% kibiców (poza tymi duńskimi, bo to właśnie mistrzem Danii jest nasz nieznajomy) usłyszała o tym klubie dopiero w momencie losowania. Ale cóż, takie uroki Ligi Mistrzów i wolnego miejsca od razu w fazie grupowej dla którejś z niezbyt znanych lig, rok temu mieliśmy Otelul Galati, teraz Nord... sorry, nie powtórzę tej nazwy. Poza tym jednak złożyło się dość prosto, ciekawe spotkanie broniącej trofeum Chelsea z wracającym na piłkarskie salony Juventusem, a Szachtar nie wydaje mi się na tyle mocny, żeby którąś z tych ekip powstrzymać. No chyba, że Chelsea zagra we wszystkich meczach jak z Atletico, wtedy do spółki z ekipą Bianconerich mogą sprezentować The Blues, co czuł rok temu jeden z jej głównych ligowych rywali, ale jednak nie sadzę, żeby tak się stało.
  • Grupa F: Bayern Monachium, Valencia, Lille, BATE Borysów.  Cieszę się z tej grupy bardzo, bo wydaje mi się łatwiejsza, niż rok temu, patrząc z perspektywy trzeciej siły Hiszpanii, a bardzo mi zależy, żeby tym razem wyszła z grupy. Spotkania między nią, a finalistą poprzedniej edycji Bayernem, będą też okazją do wspomnień dla kibiców z trochę dłuższym stażem niż ja, bo powtórzeniem finału z bodajże 2001 roku. Poza tym meczem jednak grupa niezbyt zaskakująca - Lille ma gorszą formę, niż kiedy zdobywało mistrzostwo Francji, a jeśli wtedy mimo moim zdaniem łatwiejszych przeciwników nie wyszło z grupy, to teraz też nie powinno powstrzymać przed tym Bayern bądź Valencię.
  • Grupa G: Barcelona, Benfica, Spartak Moskwa, Celtic.  Parę uderzających myśli - przede wszystkim chyba pierwszy moment, w którym łączą się wyróżniane dotychczas dwie odmiany futbolu - polski i najwyższy. To głównie przez ten podział nie miałam żadnych oporów w kibicowaniu jednocześnie Legii i Barcelonie - bo zawsze miałam wrażenie, że oba te kluby i tak grają w jakby inne dyscypliny, tak duża była różnica poziomów między nimi i między rozgrywkami, w których grają. Wydawało się, że to jakby "dwie warstwy" piłki nożnej. Tymczasem moskiewski Spartak przedziera się przez obie warstwy i rok po dwumeczu z Legią, rozegra dwa spotkania z Barcą, moim drugim ukochanym klubem, przez co - było nie było - będę miała jakieś porównanie tych zespołów, pierwsze w miarę proste połączenie obu tych światów, które dotychczas wyróżniałam. I nadal jest to dla mnie dość dziwne odczucie. Drugą uderzającą myślą jest fakt, że to Benfica do spóły z Basel wywaliła rok temu MU w tak wczesnej fazie, więc pewnie teraz będzie chciała powtórzyć swoje osiągnięcie. Tym razem jednak sądzę, że będzie mogła spokojnie zadowolić się drugim miejscem, bo z Blaugraną tak łatwo sobie nie poradzi. 
  • Grupa H: Manchester United, Braga, Galatasaray, CFR Cluj.  Prawie że powtórka z rozrywki: MU w grupie z portugalskim klubem i rumuńskim klubem, tylko Basel zastąpione przez mistrzów Turcji. Jednak chociaż Galatasaray wydaje się jeszcze silniejszym zespołem niż Szwajcarzy, to Czerwone Diabły zdecydowanie umieją uczyć się na błędach, nikogo już nie zlekceważą i tym razem spokojnie zajmą pierwsze miejsce w grupie. Drugie miejsce zajmie ekipa ze Stambułu, bo Braga jest mniej doświadczona w LM, niż pozostałe zespoły z jej kraju, ma jednak szanse na świetny występ w LE.
To typowanie to jakoś tak po drodze przyszło,  miałam tylko wyrazić swoją opinię, aż nagle zachciało mi się pozgadywać, kto z grup wyjdzie. Pewnie w połowie nie będę miała racji, bo nie obstawiałam żadnych prawie niespodzianek, a zawsze jakaś się trafia, niemniej jednak nie znam się na tyle, żeby już teraz powiedzieć, która, więc wole pójść w bezpieczniejszą opcję. Tymczasem jednak, jak już o grupach mowa - na pocieszenie po odpadnięciu wszystkich polskich klubów z LE powiem, że ta ostatnia wydaje mi się w tym roku wyjątkowo mocno obsadzona, a niektóre konfrontacje grupowe wydają się równie ciekawe, jeśli nie ciekawsze, co w Lidze Mistrzów. Spójrzmy więc tylko:
 - W grupie A Liverpool i Udinese, których nikomu chyba przedstawiać nie trzeba, zmierzą się na kolejną budowaną na petrodolarach potęgę Anży Machaczkała, w składzie choćby z Samuelem Eto'o. Do kompletu szwajcarskie Young Boys Berno.
  - Grupa B to obrońcy trofeum Atletico Madryt, oraz zeszłoroczny uczestnik LM i dobry znajomy naszego Ruchu Viktoria Pilzno, z rywalem Legii z ostatniego sezonu Hapoelem Tel Awiw i portugalską Academica Coimbra.
  - Grupa C to znane wszystkim Olympique Marsylia i Fenerbahce Stambuł, sensacja ostatniego sezonu Bundesligi Borussia Moenchengladbach i cypryjski AEL Limassol, a jak grają cypryjskie kluby, spytajcie APOELu Nikozja.
  - W grupie D najbardziej znanymi ekipami są rewelacja zeszłorocznej Premier League Newcastle United oraz Girondins Bordeaux z Obraniakiem w składzie. Do tego belgijskie FC Brugge i portugalskie Maritimo Funchal. W odróżnieniu od LM, w LE grupa D jest chyba najsłabiej obsadzona.
 - W grupie E czekają nas starcia nie aż tak wielkich marek, ale również znanych klubów VfB Stuttgart, FC Kopenhagi, Steauy Bukareszt oraz norweskiego FK Molde.
  - Grupa F to starcia znanych przez wszystkich PSV Eindhoven (z Przemkiem tytoniem w bramce) i Napoli oraz starych (i trochę nowszych) znajomych Lecha, Dnipro Dniepropietrowsk i AIK Sztokholm.
  - W grupie G Sporting Lizbona, zmierzy się z zeszłorocznymi ligomistrzowcami FC Basel i KRC Genk oraz węgierskim Videoton Szekesfehervar.
  - W grupie H wielki Inter Mediolan napotka uznane Rubin Kazań i Partizan Belgrad oraz (sic!, jedyne chyba spośród wszystkich tych zespołów) azerskie Neftczi Baku.
  - Grupa I to wielkie marki Olympique Lyon i  Athletic Bilbao oraz znana dobrze Sparta Praga i izraelski Hapoel Kiryat.
   - Grupa J zawiera trzy wielkie kluby, Tottenham Hotspur, Panathinaikos Ateny i Lazio Rzym, oraz słoweński NK Maribor.
  - Grupa K, chyba druga z kandydatów do najsłabszych, to Bayer Leverkusen, ukraiński Metalist Charków, Rapid Wiedeń no i ten nieszczęsny Rosenborg - pamiętajmy jednak, że nie oznacza to, że tutaj trafiła by Legia, bo miałaby zupełnie inny współczynnik rozstawienia i znalazła się zapewne w ostatnim koszyku.
- Ostatnia grupa L też jest bardzo mocna. Są w niej najmocniejszy zeszłoroczny rywal Wisły w grupie, Twente Enschede, rewelacja ostatniego sezonu Primera Division, Levante, oraz dobrzy znajomi Śląska, Helsingborg IF i oczywiście Hannover 96.

Wiadomo, że jest parę powodów do niezadowolenia. Skoro w fazie grupowej przedstawiciela mają Izraelczycy, Szwajcarzy, Cypryjczycy, Belgowie, Szwedzi, Węgrzy, Słoweńcy, Duńczycy, Czesi, Ukraińcy, Norwegowie, Serbowie i (sic!) Azerowie, to dlaczego nie Polacy? Warto jednak zauważyć, że większość z tych reprezentantów (może poza belgijskimi i ukraińskimi), nie ma zbyt wielkich szans na wyjście z grupy, co w zeszłym roku udało się nam dwukrotnie. Jasne, szkoda że się nie udało, ale nie róbmy nie wiadomo jakich scen, w UEFA zrzeszone są 53 kraje, reprezentantów w fazie grupowej ma niecała połowa z nich, nawet jeśli doliczymy Szkocję i Białoruś bez klubu w LE, ale za to z jednym w LM. Połowa z tej połowy odpadnie, zanim na LE zwróci się szersze oko specjalistów piłkarskich, którzy oderwą się na chwilę od LM. Żeby przebić się do szerszej świadomości, Legii, czy jakiemukolwiek innemu klubowi, trzeba czegoś więcej niż jednego występu w fazie grupowej. Albo nauczymy się grać tak, żeby faktycznie dochodzić do dalszych faz, albo pogodzimy się z rolą europejskiego statysty, którego czasem widać, ale gdy show się kończy, nikt o nim nie pamięta. Albo po prostu zaczniemy się cieszyć tym, że w tym roku w obu fazach grupowych, szykuje nam się naprawdę mnóstwo konfrontacji między głównymi bohaterami, które powinny być pasjonujące.

2 komentarze:

  1. A ja dalej nie rozumiem, skąd masz tyle pomysłów w głowie, że czytanie mi tego zajmuje dłużej niż trzech moich postów... O.o (oczywiście ja uwielbiam Cię czytać, bo tak płynnie i ładnie to wszystko kontruujesz :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia skąd, po prostu.. chyba piłka to naprawdę całe moje życie, bo jak widzę tak głupią rzecz jak skład jednej grupy LM, to co to kurcze jest? Nazwy 4 klubów z całej Europy. A ja zaraz widzę: O, ten klub zagra z tym, to będzie dobry mecz, a ten zawodnik grał kiedyś w tym drugim klubie, o to tak jak rok temu, wtedy też tak było, i wtedy pomógł pokonać swój były klub, ale teraz raczej tak nie będzie, bo ten zawodnik ma słabsza formę, tratatatatatatatatatata... i tak moge naprawde godzinami, a że nikt nie chce tego słuchać, bo wszyscy mają dośc, a męczy mnie chowanie tego wszytkiego w głowie, to przelewam tutaj... jestes chyba jedyną osobą, która jeszcze wytrzymuje z moimi pomysłami :)

      Usuń